środa, 11 maja 2011

Konkurs chóralny w Montreux cz. 6 - Strasbourg

Niestety.. skończyło się.. Ogłoszenie wyników, wygrana Filipin, nasza zasłużona nota Tres bien(bardzo dobrze), czas zostawić bunkier, spakować się i w drogę. Do Strasbourga, gdzie w polskiej parafii mieliśmy zaszczyt śpiewać 1 maja - w dniu beatyfikacji Ojca Świętego


Ostatnie spojrzenie na jezioro.. i dla niektórych ostatnia kąpiel w nim.
Generalnie trudny był dla nas tamten dzień i koncert, ponieważ zmęczeni tyloma dniami w bunkrze, nie wykazywaliśmy już takiej kondycji jak na początku. Mieliśmy niewiele czasu na nacieszenie się atmosferą miasta, ale i tak zrobiło na mnie bardzo dobre wrażenie.





Przed katedrą, oczywiście z konwaliami, które się we Francji i francuskojęzycznych częściach innych krajów wręcza 1 maja na szczęście

Na tle katedry

Bardzo nas zdziwiła gigantyczna ilość pluszowych bocianich maskotek. Okazało się, że bocian jest symbolem Alzacji. I podobno również dlatego, że chcą, aby się w ich kraju rodziło dużo dzieci.

Droga powrotna już się tak nie dłużyła. Została przespana i odbyła się pod kątem gry w mafię i w "czoło". Ta ostatnia gra polega na tym, że na karteczce pisze się jakieś hasło, które się przykleja komuś na czole i ta osoba musi je odgadnąć, zadając pozostały pytania, na które można odpowiadać "Tak" lub "nie". Czasami były to rzeczy bardzo proste, ale czasami ludzie mieli naprawdę trudne rzeczy do odgadnięcia np. ludzik Michelin, Facet z logo KFC. Najbardziej mi się podobało pytanie kolegi, który miał na czole "Ludzik z Delmy"

"Czy z tym czymś można porozmawiać?" - ludzie wybuchnęli śmiechem i to Piotra naprowadziło na odpowiedź.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz