czwartek, 28 lipca 2011

O dietach, zdrowym odżywianiu i tego typu podobnych sprawach.

W Gdańsku praktycznie nie oglądałam telewizji. Powód? Brak telewizora. Teraz telewizor mam i zdarzy mi się coś obejrzeć, bądź widzieć kątem oka jak ktoś telewizję ogląda. Przeraziła mnie ilość środków na odchudzanie w stylu Goodbye Appetite czy ActiSlim. Reklamy są nachalne i w jednym rzucie reklam, tych środków reklamowanych jest po 2 albo i więcej. A mnie szlag trafia...

Większość znajomych wie, że od zawsze ważyłam trochę więcej. Od zawsze tzn. od podstawówki. Z czasem trochę za dużo. A może trochę dużo za dużo.

Czy usiłowałam coś z tym fantem zrobić? No oczywiście, że próbowałam. Ale za mało albo niewłaściwie. Nie zmieniało się nic.

Czy moja waga miała wpływ na moje relacje z innymi?

Oczywiście, że tak. Bo jak tu się nie czuć gorzej, gdy chłopcy z podstawówki czy gimnazjum obrażają Cię tylko dlatego, że ważysz trochę więcej. Albo z powodu swojej wagi uprawianie sportów przychodziło Ci z trudnością, więc nie trenując nie nauczyłaś/łeś się grać w siatkówkę, "kosza" czy "nogę", toteż w chwili obecnej rezygnujesz z obawy przed śmiesznością, przed tym, że ktoś sobie pomyśli, żeś łamaga.

A tak rodzą się kompleksy.

A że trzeba z tym walczyć, toteż Ola zaczęła. Najpierw duchowo. Bo przecież wygląd nie jest najważniejszy, bo liczy się to co ma się w środku.

Nie pomagało.

Bo co z tego, że wygląd nie jest najważniejszy, kiedy jednak tak zwane "pierwsze wrażenie" bierze górę, a wielu ludzi (a już z pewnością nastolatków) nie wychodzi poza nie? Kobieta to jedna wielka "emocjoła" jest, której byle drobiazg potrafi zepsuć humor na pół dnia. Ale nie tylko kobiecie..

Dziś wiem, że wiele spośród tych kompleksów było urojonych. Patrzę na swoje zdjęcia sprzed kilku lat i dopiero teraz dostrzegam ile czasu straciłam na zamartwianie się jaka to ja nie jestem. Część z tych doświadczeń ukształtowała Olę w całej okazałości. Zarówno tą dobrą i złą (w znaczeniu tą której nie lubię) część mnie.

Aż przyszedł czas, w którym zdecydowałam podjąć walkę o to, aby stać się taką, jaką zawsze chciałam być. Walkę o zdrowie, o urodę. Postanowiłam zrobić coś dla siebie. I bardzo mi na tym zależy.

Do takiej decyzji trzeba dojrzeć. Współlokatorka chodziła do dietetyczki, niezła myśl - pomyślałam. Tylko, żeby to takie drogie nie było. Aż w końcu dotarłam do miejsca, które mówiło OTYŁOŚĆ I STOPNIA. I się przeraziłam. Jak to możliwe, że dotyka mnie coś, co przeżywają z reguły ludzie starsi? Powiedziałam: nie ma co zwlekać, trzeba uciekać (niczym małpa z kąpieli). I nie uciekać w czekoladę i pocieszenia przyjaciółek, tylko zacząć DZIAŁAĆ!!!!

I poszłam. Zaparłam się. Skoro już płacę pieniądze to zrobię wszystko, aby to były dobrze wykorzystane pieniądze.

I nie żałuję.

Nie należę do osób, które stosowały dziesiątki różnego rodzaju cudownych diet. Jak się okazuje: "Na szczęście". Stosując je bowiem można rozwalić sobie organizm, a już na pewno metabolizm. Aby schudnąć wcale nie trzeba się umartwiać. Nie wolno wyłączać na zawsze jakiegoś składnika. Ograniczyć - jak najbardziej, ale wszelkich dietetyków szarlatanów, którzy każą wyłączyć jakiś składnik, należy posłać na księżyc.

Brzmi pięknie. Ale jak w takim razie pozbyć się tego niechcianego balastu?

Po pierwsze zapytać się siebie: "Po co mi to odchudzanie?". Jeżeli uważam, że wszystko się zmieni, jeśli dokonam tego, to czeka nas rozczarowanie. Sukces w odchudzaniu owszem może nadać naszej osobie pewną wartość, bo to znaczy, że dzięki naszej sile woli potrafimy spełniać swoje marzenia, wyrzec się pewnych rzeczy w imię wyższych celów, ale nic poza tym, nadal przecież będziemy tymi samymi ludźmi. Chociaż być może odrobinę bardziej pewnymi siebie.

Jak to powiedział Seneka Młodszy - O, jak dobrze byłoby dla niektórych ludzi, gdyby mogli uciec od siebie samych! Teraz sami się dręczą, drażnią, deprawują, straszą. Cóż pomoże wyprawa zamorska czy przeprowadzka do innego miasta? Jeżeli chcesz umknąć przed tym, co cię gnębi, trzeba ci być innym, a nie gdzie indziej.

Tak więc trzeba zmienić sposób żywienia:

Ja chciałam zgubić te parę kilo z kilku powodów:

- dla zdrowia
- dla urody
- aby nie mieć problemów z kupnem ciuchów
- aby móc w końcu nosić modele ubrań, które mi się podobają
- aby mieć większe szanse przy "pierwszym wrażeniu"

I napiszę zaraz coś, co może zaskoczyć. Gdyż od 4 kwietnia do 27 czerwca (wtedy byłam ostatni raz na wizycie u dietetyczki, dlatego podaję te dane) mając po drodze różnego rodzaju święta, bale przed obroną, bale chemika, wyjazd do Szwajcarii udało mi się stracić 12 kg nie głodząc się. Cera mi się poprawiła, a wyniki badań krwi są rewelacyjne wg pani doktor z centrum krwiodawstwa.

Jak widać efektem ubocznym zdrowego odżywiania jest chudnięcie. Tylko trzeba chcieć zmieniać coś, bez rozlicznych gadek to nic nie da i zapału na jeden dzień. Bez owych cudownych preparatów i pigułek. Bez męczących treningów na siłowni, bo aby schudnąć ruch jest niezbędny, ale nie taki jak większość z nas myśli. Ma być niezbyt obciążający, miarowy, jednostajny i wystarczająco długi. Aby być zdrowym, nie tylko należy jeść mniej, ale zmienić rodzaj pożywienia. W czasach starożytnej Grecji słowo "diaita" oznaczało "sposób życia". Było pojęciem znacznie szerszym od współczesnej definicji diety, rozumianej jako jakościowe lub ilościowe ograniczone odżywianie, zalecane zwłaszcza w czasie choroby.

Jak się zabrać do odchudzania?

1. ZBADAĆ TARCZYCĘ I ZROBIĆ SOBIE BADANIA KRWI I MOCZU - tylko przy zdrowej/leczonej tarczycy można schudnąć, a choroby takie jak cukrzyca czy choroby nerek pomogą w dobraniu właściwej diety.

2. Nastawić się na to, że być może przyjdzie Ci na pewien czas zrezygnować z niektórych rzeczy, a już na pewno zmieni się na całe życie częstotliwość ich jedzenia (przy czym, wbrew temu co się myśli o wyrzeczeniach należy wiedzieć, że w miarę postępu właściwej diety spada ochota na to, co nie zdrowe)

3. Powiedzieć sobie głośno, że nie będziesz siebie oszukiwać i w chwili gdy złamie się jakąś zasadę to będzie w stanie się do tego przyznać przed sobą i innymi.

4. Wizyta u dietetyka nie musi być koniecznością. Jednakże większość ludzi nie ma w sobie tyle silnej woli, ale również i fachowej wiedzy, aby odchudzać się na własną rękę. Dotyczy to zwłaszcza ludzi o dużej nadwadze. Lepiej powierzyć to specjaliście. Potrzeba tej kontroli nad głową, ale i słowa, gdy przyjdzie fala kryzysu. No i motywacji, w końcu się zapłaciło. A przede wszystkim ludzie nie mają wagi, która szacuje w przybliżeniu poziom tkanki tłuszczowej (są takie wagi dostępne nieraz w supermarketach, nawet za 50 zł, ale trudno porównywać je z jakością tych w gabinetach dietetycznych, które kosztują nieraz ok. 1000zł) . I wielokrotnie zdarza się tak, że waga stoi w miejscu, ale zmieniają się proporcje ciała. Na korzyść.

5. Nie nastawiać się na bardzo szybkie rezultaty - tzn. 20 kg w jeden miesiąc. Aby być zdrowym należy chudnąć ok 1 kg tygodniowo. Tak więc po pierwszym miesiącu powinno być ciała ok 4-5 kg mniej.

6. Zarzucić odchudzanie na skróty. Miałam koleżankę, która przeszła przez wiele diet i w ich wyniku PRZYTYŁA ponad 20 kg. Zaczęła dopiero chudnąć, gdy postanowiła się zacząć normalnie odżywiać. Schudła od tamtego czasu 17 kg.

7. Wygospodarować przynajmniej pół godziny 3 razy w tygodniu na aktywność fizyczną. Dzięki temu unikniemy rozstępów, wzmocnimy organizm, rozwiniemy mięśnie, które przyspieszają tempo metabolizmu itd.

8. Wywalić i zapomnieć wszystkie tabelki kalorii. Liczy się zdrowie, a nie kalorie.

9. Czasami ludzie nie chudną bo JEDZĄ ZA MAŁO. Więc tak naprawdę zmniejszenie ilości jedzonego pokarmu niewiele daje i pogłębia problem!!!

Polecane artykuły, pozwalające zrozumieć istotę odchudzania:

http://dobrydietetyk.pl/czytelnia/340/gdy_waga_klamie/ 
http://dobrydietetyk.pl/czytelnia/349/odchudzanie_pod_kontrola/
http://dobrydietetyk.pl/czytelnia/352/znowu_jestem_na_diecie/

Zapraszam do zadawania wszelkich pytań, wprawdzie dietetykiem nie jestem, ale mogę podpowiedzieć co i jak:)

5 komentarzy:

  1. Kobieta to jedna wielka "emocjoła" jest,
    której byle drobiazg potrafi zepsuć humor
    na pół dnia. Ale nie tylko kobiecie.


    Tak, to prawda i to, że nie tylko kobiecie

    Ciekawi mnie jednak, czy mężczyzna
    jakimś zgrabnym pytaniem potrafiłby
    taki zepsuty na pół dnia humor kobiecie
    naprawić

    j

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, może. Oczywiście kobiety są różne, ale te przedstawicielki swojej płci, które ja akurat znam, to np. uznanie ze strony mężczyzny zawsze i wszędzie buduje, chociaż niektóre fałszywą skromnością wiedzione będą temu usilnie zaprzeczać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja to stosuję dietę cud.

    Jem ile wlezie, a potem liczę na cud :D

    OdpowiedzUsuń
  4. To interesujące:D jakoś nigdy podczas wizyt u mnie nie zauważyłam jakiegokolwiek przejawu żarłoczności:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wcinałem.... jak wychodziłaś robić herbatę :D

    OdpowiedzUsuń