piątek, 3 czerwca 2011

O zagadkowej śmierci Aleksandra Wielkiego

Wiele osób spoza branży chemicznej pyta czego dotyczy moja praca mgr i robi mądrą minę, gdy mówię, że syntezy niesymetrycznie podstawionego ugrupowania trisulfidowego. Ja, posiadając wykształcenie chemiczne, również robię mądrą minę, zwłaszcza jak siadam do pisania pracy i zwłaszcza jak mi nie idzie.

Jednakże sam temat jest dość interesujący a szczególnie związki, które owo wiązanie zawierają.

Kiedy wpisałam w google słowo "kalicheamycyna" (nazwa związku, który zawiera owo ugrupowanie trisulfidowe) wyskoczyła mi informacja, że występuje poważne podejrzenie, że to właśnie ten związek, produkowany przez bakterie z grupy Micromonospora echinospora, mógł być przyczyną śmierci Aleksandra Wielkiego. Substancja ta uszkadza cząsteczki DNA biorące udział w procesach rozmnażania komórek. Dochodzi do masowego obumierania komórek ustrojowych. Pierwszymi objawami są osłabienie, zmęczenie i ból. W końcowym stadium po kolei przestają działać wątroba, nerki, pęcherz moczowy, płuca, serce i układ nerwów. W dodatku nie ma na nią antidotum.

Do tej pory myślałam że rzeka Styks to jakaś mityczna nazwa. A tu jak się okazuje Styks istnieje naprawdę. Jest położona w środkowym Peloponezie i znana ze swojego spektakularnego wodospadu. Z niemal pionowej południowo-wschodniej ściany grzbietu Neraidorachi, z wysokości 200 metrów woda spada w dół do wąskiej rozpadliny, nazywanej przez miejscowych mieszkańców Mawroneri (Czarna Woda). Grecki geograf Pauzaniasz, autor 10-tomowego dzieła „Wędrówki po Helladzie”, już w II wieku n.e. pisał, dlaczego obawiano się wody ze Styksu. Kozy, które przypadkowo napiły się wody z tej rzeki, padały martwe. Wg badań toksykolożki Antoinette Hayes, w skale pod rzeką Styks może namnażać się bakteria, która produkuje kalicheamycynę. Ale czy to właśnie legendarne podanie wody z tej rzeki, przez któregoś z poddanych było przyczyną śmierci Aleksandra nie wie nikt.

Więcej o tym można poczytać na stronie: 
http://www.asyria.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=45:aleksander-wielki-artyko-&catid=17

lub po angielsku:
http://www.telegraph.co.uk/news/worldnews/europe/greece/7924855/Alexander-the-Great-poisoned-by-the-River-Styx.html

P.s moja współlokatorka kupiła "Agorę" z 22 maja 2011r. a w niej:

"Wybrane tematy prac doktorskich"(czasy PRL-u) z "Księgi głupoty" Marcina Rychlewskiego

"Wpływ sesji egzaminacyjnej na stan biologii pochwy u studentek środowiska wrocławskiego"

"Udział wody w odżywianiu się gęsi domowej zielonymi roślinami"

"Badania cytometryczne żołnierzy z moczeniem nocnym"

"Problem płaskostopia wśród hutników i działaczy hutniczych związków zawodowych"

"Ciała obce w przełyku w materialne szpitala więziennego"

"Niektóre zagadnienia farmakologicznego leczenia alkoholików w świetle własnych doświadczeń"

"Trema u jąkających się"

"Formy gry w palanta na obszarze Polski"

"Wydalanie kału a sprawność ruchowo-skurczowa mięśni zwieracza odbytu."

"Zegar jako dynamiczny model psychoterapeutyczny w ciężkich przypadkach gruźlicy"

"Fizykochemiczne i smakowo-zapachowe cechy serów poddawanych działaniu prądu stałego".
 

P.s 2 Wiele się mówi o tym, że ludzie noszą ubrania z napisami, których nie rozumieją. I tak parę lat temu popularna była koszulka "Ich bin Schwul"(niem. jestem pedałem). Znajoma opowiadała wczoraj jak podczas wyjazdu na Majorkę, zakupione w Auchan kąpielówki z napisem "Ich komme gleich" jej męża wywoływały salwy śmiechu wśród Niemców. Oznacza to mniej więcej "dochodzę".

7 komentarzy:

  1. Ciekawe czy 'doszedł' i gdzie szedł :D hehehe

    "Wpływ sesji egzaminacyjnej na stan biologii pochwy u studentek środowiska wrocławskiego"
    - Hmm... interesuje mnie sposób przeprowadzania tych badań :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie również Aatami. Aż się boję pomyśleć...:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hehehehe, ot tam, oj tam...

    Ale żeby badania były w miarę wiarygodne musiała być odpowiednia ilość hmm.... 'respondentek' :D

    OdpowiedzUsuń
  4. heh.. te oj tam oj tam, to ostatnio megapopularny zwrot..:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Taaaak. W dodatku często, gęsto używany ot tak sobie :P

    OdpowiedzUsuń
  6. "Zegar jako dynamiczny model psychoterapeutyczny w ciężkich przypadkach gruźlicy"...

    Manifestacja "Zdrowiej, cholero, bo w ryj!" :D

    Potem... udusiłby się... ze śmiechu! :D :D :D

    I, oraz: wygląda na to, że postmoderniści mają rację. :>


    SN

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmm...

    A ja chyba mam déjà vu...



    (Long story...)

    SN

    OdpowiedzUsuń