czwartek, 23 czerwca 2011

Murale - uzupełnienie

Noc Murali minęła interesująco. Odnalazłam pozostałe Murale - niektóre okazały się być tak blisko tych poprzednich, że aż śmiech zdejmuje, że ich nie zauważyłam (np.Mural Dywizjon 303 był w bloku na przeciwko muralu Budowa Jednostki).
Filmik o muralach na trojmiasto.pl


http://trojmiasto.tv/Spacer-po-gdanskich-muralach-1691.html?najnowsze

Poza tym podczas wycieczki dowiedziałam się, kilku ciekawych rzeczy:

- na jakiej podstawie wybiera się ściany na Murale? - jest to zależne od tego czy ściana jest ocieplona czy też nie, gdyż 2 murale uległy zniszczeniu właśnie przez taki nieprzemyślany wybór ściany (jeden ku uciesze mieszkańców, gdyż przedstawiał ponoć mężczyznę, który miał dość agresywny wyraz twarzy)

- niektóre projekty zostały ocenzurowane i spółdzielnia wymusiła zmiany czasem z powodów politycznych, czasem, aby mural nie straszył dzieci czy też dorosłych wracających z pracy

Zaprezentujmy pozostałe (plus te, które już były, ale z którymi się wiążą różne anegdoty) murale:

Ten mural jest podobno najgorzej odbierany przez ludzi, podobno ma ostrą wymowę seksualną... Zaskoczyło mnie to, ale gdy usłyszałam od ludzi o plemnikach na muralu, to szukałam tak długo, aż je znalazłam

Początkowo zamiast dłoni miał tu być ludzki embrion
Na początku zamiast tego maleńkiego człowieczka miała być.. kaczka. Jednakże sami rozumiecie z jakich powodów nie wyrażono na to zgody
Mural z okazji rocznicy wybuchu II Wojny Światowej - jak się przyjrzycie, zobaczycie, że to co po prawej jest kalką tego co po lewej, tylko namalowaną za pomocą .. trójkątów
Na początku na muralu był napis "Precz z Władzą" jednakże spółdzielnia kazała zamalować.

Sterowiec widziany z Skm-ki
Początkowo na muralu miał być sam Wałęsa, ale mural powstawał w czasie, gdy podejrzewano Wałęsę o różne rzeczy, więc postanowiono, że nie będzie sam. Tak więc "doklejono" Jana Pawła II

Mural, który oznacza coś więcej niż kropki - jest zapisem w kodzie binarnym cytatu Witkacego w 70 rocznicę jego śmierci. Ponoć zawiera literówkę. Dla wytrwałych - instrukcja jak to odczytać poniżej


Mural podobno znalazł się nieprzypadkowo obok kościoła. Autor muralu - Włoch jest antykościelny i postać na muralu trzyma pałeczki od perkusji złożone w kształcie krzyża

Upamiętnienie Dywizjonu 303

Mój ulubiony mural - człowiek zamiatający ścianę. Podobno autor namalował swojego przyjaciela prawnika, który po prostu lubi zamiatać i to dla autora muralu oznacza wolność



P.s Wg jednej ze stron internetowych: "Większość Nepalczyków je prawą ręką, choć w miejskich restauracjach posługują się sztućcami. W Nepalu przyjęte jest powszechne mniemanie iż metalowe łyżki psują smak żywności i powodują, że człowiek traci na wadze. ". Mój nepalski znajomy stwierdził jednak, że to po prostu jest tradycja, a nie przekonanie o możliwości utraty smaku potrawy.

p.s 2 Z okna klatki schodowej widać stadion budowany na Euro 2012:)



czwartek, 16 czerwca 2011

Polowanie na Murale

Napisano na stronie trojmiasto.pl:

"Zaspa to typowa dzielnica-sypialnia Gdańska. Obszar funkcjonującego jeszcze na początku lat 70-tych lotniska, został przekształcony w ogromny teren zabudowy mieszkaniowej. Bloki ułożone w kształt plastrów miodu, wtopione w zieleń oraz dodatkowo połączone z centrum miasta trasą SKM oraz linią tramwaju, stanowią dzisiaj znak rozpoznawczy tego rejonu miasta.

Zaspa dzieli się na dwie mniejsze jednostki - osiedla: Zaspa Młyniec oraz Rozstaje. Młyniec znajduje się pomiędzy aleją Rzeczypospolitej a torami kolejowymi. Co ciekawe, na Młyńcu przez kilka lat mieszkał wraz ze swoją rodziną Lech Wałęsa. Rozstaje zajmują natomiast obszar na wschód od al. Rzeczypospolitej.

Jeszcze przed kilkoma laty, Zaspa była kojarzona głównie z szarymi blokami. Cios szarzyźnie zadał Rafał Roskowiński. To z inicjatywy tego gdańskiego artysty, znanego m.in. z malowideł ściennych na Stoczni Gdańskiej czy na murze przy ul. Kilińskiego, zorganizowano w 1997 r. festiwal Murales. Najlepsze prace nadesłane na konkurs ozdobiły szczyty kilku bloków stojących przy ul. Rzeczpospolitej - "arterii" stanowiącej oś Zaspy. Po Roskowińskim zmiany wyglądu bloków wykonały spółdzielnie mieszkaniowe. Zaczęły ozdabiać budynki różnymi malunkami, często bardzo odbiegającymi od przyjętych wzorców malowania budynków. Na blokach można spotkać rysunki biedronek, kwiatów czy drzew."

Zaspa to osiedle, na którym w chwili obecnej mieszkam. Murale widziałam już wcześniej, jednakże dopiero dziś wybrałam się, aby je sfotografować. Niektóre trudno zobaczyć/sfotografować, bo są przysłonięte drzewami. Nie znalazłam wszystkich, ale przynajmniej część i tymi teraz dzielę się z Wami.Murale można znaleźć na blokach ulic: m.in Startowej, Pilotów, Dywizjonu 303, Bajana, Nagórskiego. Jeszcze w tym roku ma powstać 7 nowych murali, a już jutro czeka nas "Noc Murali" i oglądanie ich z przewodnikiem. Mam nadzieję, że moje zdjęcia, jakkolwiek niespecjalnie dobrej jakości, wprowadzą Was w klimat tej sztuki nowoczesnej:)



Malowidło w przejściu podziemnym




Jeden z najnowszych murali z roku 2010

2010

Chopin

Ryszard Inwazja Niedzielski 2010




Rysunek na Szkole

Jonas Zagorkas 1997

Piotr Szwabe vel Pisz 2008

Donatas Pirstelis 1997

Jeden z najbardziej znanych murali, widziany z tramwaju, namalowany przez Rafała Roskowińskiego 1999

Paweł Karczewski 1997r.

Piotr Bodnarczyk 1997r.

Kolejny Mural Rafała Roskowińskiego

Mural  wykonany przez Alejandro Sanchez Vigil z 1997r.

środa, 15 czerwca 2011

Nie muszę i nie chcę być doskonała..

Dziś tak troszkę z innej beczki - psychologicznej.

Jak wiadomo z psychologią to u mnie tak trochę na bakier, ale może czasem warto podzielić się swoimi przemyśleniami, jakkolwiek banalne by nie były.

Kiedyś byłam na jakiejś naprawdę nudnej konferencji o seksie (słyszę głosy internautów - "to co tam takiego mówili?"). Mężczyzna, który ją prowadził mówił rzeczy bardzo oczywiste, a jednak po konferencji moja koleżanka powiedziała, że ona po prostu potrzebowała ich przypomnienia, bo dała sobie wmówić, że jej poglądy na tą kwestię, są śmieszne i powiedzenie tego, co niby jest oczywiste na głos, dało jej na nowo do myślenia. Zwłaszcza, że nie była już w tym temacie teoretykiem, tylko mogła te słowa skonfrontować z rzeczywistością,.

No ale nie o tym być miało.

Jak to jest z tą doskonałością? Cóż to takiego?


Nieskazitelność? Ideał? Samokontrola? Zamknięcie w świecie swoich postanowień? Przewidywanie sytuacji i swoich reakcji. Radzenie sobie ze wszystkim? Pamiętanie wiecznie o wszystkim i o wszystkich?

Być może to wszystko razem, które można określić jednym słowem ZNIEWOLENIE

I ja nigdy nie chcąc być doskonała, pragnęłam taka być.

A z pragnienia rodzi się duma, która uniemożliwia jakąkolwiek prośbę o pomoc. Bo przecież to ja powinnam wszystko przewidywać, sama robić, być w stanie wszystko rozwiązać. Poradzić sobie w każdej sytuacji i z każdym problemem. Taka SAMOWYSTARCZALNOŚĆ

Wszyscy inny nie muszą, bo to normalne, że jedni są lepsi w tym, inni w tamtym, ale ja tak, w tym zakresie, który mnie interesuje, oczywiście bez wynoszenia się ponad innych.

Takie pragnienie doskonałości zamyka, a nie motywuje. Budzi frustracje. Nie pozwala na chwilę spokoju, a jednocześnie wcale nie powoduje wzmożonej pracy nad sobą. Jest udręką, czy Twoje zachowanie było słuszne, czy też nie.

Dopiero, gdy nauczyłam się, że wolno mi popełniać błędy, były możliwe zmiany.

(Oczywiście  

Będąc człowiekiem masz prawo do błędu – ale masz prawo tylko do ludzkiego błędu, ale masz prawo tylko do takiego błędu, który potrafisz naprawić, lecz nie masz prawa do błędu nie do naprawienia, błędu, który zabija

Ryszard Krynicki )

Tak jak wtedy, gdy się odsapnie chwilę od nauki, ma się czas na to, aby coś umieć..

(znacie tę anegdotę:

Przychodzi Icek do Rabina.
- "Mój synek to się cały czas uczy i uczy, a ocen dobrych nie dostaje"
- "Skoro się cały czas uczy, to kiedy on ma czas, aby coś umieć"?)

Na jednej ze stron internetowych znalazłam taką wypowiedź:

"WOLNOŚĆ. Coraz mniej „muszę”, „powinnam”, „wypada”... Coraz więcej „chcę”, „wybieram”, „decyduję”! Nie muszę być doskonała. Jestem sobą, jestem autentyczna - z całą moją grzesznością, kruchością, ale i równocześnie, z dobrem, pięknem... (To „i” ma ogromne znaczenie!)
Odkrywam siebie, jestem sobą coraz bardziej, coraz pełniej, i naprawdę dobrze mi z tym!
Wiele otrzymałam, ale i sama mogłam dać coś z siebie!
Ktoś stwierdził, że ostatnio inaczej chodzę. Coś się we mnie zmieniło...
To Pan, podniósł, i nadal mnie podnosi z moich zranień, z mojego nieszczęścia, pochylenia"

Abstrahując od kwestii religijnej, to faktycznie, to zdanie daje wolność. Oczywiście, jak każdą rzecz można przegiąć w złą stronę, ale ono naprawdę prowadzi do głębszego poznania siebie. Do akceptacji. Do tego, żeby się dobrze poczuć ze sobą samym, ze wszystkimi rozterkami, nadziejami, barierami, słabościami. Z tym, że czasami coś nie wychodzi, że człowiek to nie maszyna do programowania.

I życzę Wam tej mądrej, doskonałej w swojej prostocie niedoskonałości.

p.s Dzięki komentarzowi Agnieszki posłuchałam kazania ks. Piotra Pawlukiewicza na temat właśnie owej doskonałości i perfekcjonizmu. Jest niesamowitym rozwinięciem tego co tu napisałam i jednocześnie zaskoczeniem dla mnie, że można dochodzić do tego samego tak różnymi drogami. Miłego Słuchania!!!


http://www.facebook.com/pages/Kazania-ks-Piotra-Pawlukiewicza/180412711405

poniedziałek, 13 czerwca 2011

O instalacjach elektrycznych i pożarach..

Podczas mojego 5-letniego studenckiego stażu dane mi było mieszkać w 5 różnych mieszkaniach(4 w Polsce, 1 w Hiszpanii) i w 3 z nich występowały problemy z prądem.

Nie od dziś wiadomo, że właściciele wynajmują z reguły studentom mieszkania stare, które aż się proszą o remont, czasami grożą życiu lub zdrowiu(tak miałam z drugim mieszkaniem, na którym mieszkałam - przyszedł elektryk i chciał nam prąd odłączyć, aby nas nie pozabijał). Za zaistniałą sytuację można wiele rzeczy winić - lata PRL-u kiedy partaczono wszystko(np. puszczanie przewodów elektrycznych na kablach telefonicznych), materiały które wtedy wykorzystywano(aluminiowe przewody oraz to co się da, bo przecież cement zawsze można opchnąć komuś na boku albo ktoś z rodziny potrzebuje), pazernych właścicieli, którzy ani myślą o remontach.

Jednakże fakt, jest faktem. To już 3 taka sytuacja, kiedy panna Ola bez prądu została. A było to tak..

W piątek siedziałam z moją wpółlokatorką w mieszkaniu i w pewnym momencie usłyszałam trzask. Myślałam, że to wiatr, ale w chwili gdy zabrakło prądu w mieszkaniu, a Zuzia udała w kierunku skrzynki  z bezpiecznikami okazało się, że właśnie rozpoczął się kataklizm.

Pożar!!!!!!!!!!!!!

Płonęła skrzynka z bezpiecznikami. Zadzwoniłyśmy szybko po straż pożarną. Przyjechała niemalże natychmiast. Powiedziałyśmy, że płonie tylko skrzynka, ale z wozu wypadło 8 strażaków. 7 pobiegło schodami na 9 piętro, a 8 pojechał z nami windą. Zaczął się śmiać na widok nas z laptopami, chroniącymi nasze prace magisterskie. Bo co dla studenta przed obroną może być ważniejszego?

Strażacy szybko ugasili pożar przy użyciu gaśnicy proszkowej. Całe szczęście nie przyszło nam do głowy, polewanie przewodów elektrycznych wodą. Nie jest to aż tak oczywiste, jakby się wydawać mogło, bo nasz współlokator zapytany o to, co by zrobił na naszym miejscu już się palił do polewania.



Jedno jest pewne: stereotypy, że strażacy są tacy przystojni są prawdziwe. I że to flirciarze również! Jest to wpisane w ich zawód, bo przecież w końcu należy uspokoić 2 zdenerwowane młode dziewczyny.

A że różne dziwne sytuacje lubią się dziać parami, a nawet 3 to jeszcze tego samego wieczoru przydarzyło się:

- wzywanie pogotowia(sąsiad zasłabł w windzie)
- obejrzenie w kinie filmu "Drzewo Życia" z Bradem Pittem, który był tak nudny, że co każde 10 minut ludzie opuszczali salę. Miał pewien potencjał, ale został zupełnie nie wykorzystany. ODRADZAM!
- wezwanie przez pomyłkę taksówki z Kielc
- zupełnie jednoznaczna propozycja przygodnego seksu w toalecie jednego z gdańskich pubów("no bo przecież ty jesteś piękną kobietą, a ja jestem wolny, no chyba że chodzisz do kościoła i słuchasz Rydzyka" - do kościoła chodzę, ale nie słucham Rydzyka)

Tak więc jeden wieczór w ile wrażeń...

p.s Natrafiłam na interesujący artykuł o ADHD http://dziecko.onet.pl/64151,0,0,matka_potwora,1,artykul.html 

p.s2 mądrość życiowa elektryka "Pani za darmo to dziś nawet w dupę jeden drugiego nie kopnie"

czwartek, 9 czerwca 2011

O kobietach

Natrafiłam w necie na kilka interesujących cytatów o kobietach:

Ideał szczupłej kobiety
powstał wraz z gotykiem.
Ale kobiety to przecież nie katedry.


- Aristide Maillot - 

Nawet najbardziej łagodne, skromne i dobre dziewczęta
są łagodniejsze, skromniejsze i lepsze,
gdy stwierdzą w lustrze,
że są piękne.


- Georg Christoph Lichtenberg - 

Kobieta,
która nie może być brzydka,
nie jest piękna.


- Karl Kraus - 

Dwadzieścia lat romansu
i kobieta wygląda jak ruina -
dwadzieścia lat małżeństwa,
a wygląda
jak monuamentalna budowla.


- Oscar Wilde - 

Piękna kobieta
to raj dla oczu,
piekło dla duszy
i czyściec dla kieszeni.


- William Szekspir - 


Wielka uroda jest miła tak długo,
jak trwa młodość.
Z wiekiem byłe piękności
mają dużo więcej problemów
niż kobiety,
które nie były tak piękne.


- Lana Turner -

Piękną i wspaniałą kobietą jest tylko ta,
która stała się owocem
i nie przestała być kwiatem.


- Władysław Grzeszczyk - 

       

niedziela, 5 czerwca 2011

Babka parzona

Kolejna próba podejścia do kwestii babek. Tym razem obiecałam coś upiec na zakończenie kursu hiszpańskiego, aby właściwie uczcić Jose. (Właściwie, to nie było kiedy skomentować jak tam mi idzie hiszpański. Bardzo mi się podoba sposób prowadzenia zajęć, gdyż nie jest to hiszpański po polsku, wszystko trzeba wyjaśniać po hiszpańsku, Jose czasem wtrąci "Psimiotnik" czy "rzeczownik" albo "las końcówki", oprócz tego uczymy się również języka nieformalnego, nie sądzę abym w Empiku np. nauczyła się jak jest po hiszpańsku głupawka:D - cachondeo).

Tak więc całą grupą złożyliśmy się na jakąś kartkę dla Jose i uznaliśmy to za dobra okazję przekąsić jakieś ciasto. I Ola przygotowała - babkę parzoną z przepisu na blogu Arabeski Waniliowej.

Babeczka jest pyszna, wilgotna. Mnie co prawda wyszedł zakalec, ale to z jednego bardzo konkretnego powodu. Zajrzałam przed upływem owych pierwszych 20 minut. Poza tym z braku sitka nie przesiałam mąki. A po babce nawet ślad nie został co chyba jest dość przekonywujące.


Babeczkę przygotowuje się nietypowo. Po wymieszaniu składników na koniec dodaje się szklankę gorącego mleka. Stąd nazwa - parzona.

Składniki:
- 2 szkl. cukru (ja dałam półtorej)
- 3 szkl. mąki
- 5 jajek
- 250 g margaryny
- 2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
- 1 szkl. mleka
- aromat arakowy lub waniliowy(ja zapomniałam dodać)
- 1 łyżka kakao

Jajka ubić z cukrem mikserem, dodać rozpuszczoną, letnią margarynę i mąkę z proszkiem do pieczenia(przesianą najlepiej, ja z braku sita nie przesiewałam, ale cóż zakalców lepiej unikać), cały czas nie przerywając ubijania(kręcimy tylko w jedną stronę). N końcu wlać zagotowane gorące mleko i wszystko razem dobrze wymieszać łyżką. Część ciasta (ok. 1/3) wymieszać z kakao. Do wysmarowanej tłuszczem i wysypanej tartą bułką bądź kaszą manną formy wlać trochę ciasta jasnego, potem połowę ciemnego, znowu jasnego, resztę ciemnego i na wierzch ponownie jasnego. Piec 45-50 minut w temp. 180-200 stopni C.

Mnie trochę ciasta zostało, gdyż forma w której piekłam była za mała, więc przełożyłam trochę masy do babeczek. Wyszły rewelacyjne!:)

Swoją drogą ostatnio znalazłam ciekawy cytat: (w oryginale "Where there's cake, there's hope. And there's always cake")


"Nadzieja jest wtedy, gdy jest ciasto. Ciasto jest zawsze". - Dean Ray Koontz

Lub w innym przekładzie "Póki ciasta, póty nadziei. A ciasto jest zawsze" - Dean Ray Koontz

SMACZNEGO!!!

p.s zobaczone w supermarkecie:

piątek, 3 czerwca 2011

O zagadkowej śmierci Aleksandra Wielkiego

Wiele osób spoza branży chemicznej pyta czego dotyczy moja praca mgr i robi mądrą minę, gdy mówię, że syntezy niesymetrycznie podstawionego ugrupowania trisulfidowego. Ja, posiadając wykształcenie chemiczne, również robię mądrą minę, zwłaszcza jak siadam do pisania pracy i zwłaszcza jak mi nie idzie.

Jednakże sam temat jest dość interesujący a szczególnie związki, które owo wiązanie zawierają.

Kiedy wpisałam w google słowo "kalicheamycyna" (nazwa związku, który zawiera owo ugrupowanie trisulfidowe) wyskoczyła mi informacja, że występuje poważne podejrzenie, że to właśnie ten związek, produkowany przez bakterie z grupy Micromonospora echinospora, mógł być przyczyną śmierci Aleksandra Wielkiego. Substancja ta uszkadza cząsteczki DNA biorące udział w procesach rozmnażania komórek. Dochodzi do masowego obumierania komórek ustrojowych. Pierwszymi objawami są osłabienie, zmęczenie i ból. W końcowym stadium po kolei przestają działać wątroba, nerki, pęcherz moczowy, płuca, serce i układ nerwów. W dodatku nie ma na nią antidotum.

Do tej pory myślałam że rzeka Styks to jakaś mityczna nazwa. A tu jak się okazuje Styks istnieje naprawdę. Jest położona w środkowym Peloponezie i znana ze swojego spektakularnego wodospadu. Z niemal pionowej południowo-wschodniej ściany grzbietu Neraidorachi, z wysokości 200 metrów woda spada w dół do wąskiej rozpadliny, nazywanej przez miejscowych mieszkańców Mawroneri (Czarna Woda). Grecki geograf Pauzaniasz, autor 10-tomowego dzieła „Wędrówki po Helladzie”, już w II wieku n.e. pisał, dlaczego obawiano się wody ze Styksu. Kozy, które przypadkowo napiły się wody z tej rzeki, padały martwe. Wg badań toksykolożki Antoinette Hayes, w skale pod rzeką Styks może namnażać się bakteria, która produkuje kalicheamycynę. Ale czy to właśnie legendarne podanie wody z tej rzeki, przez któregoś z poddanych było przyczyną śmierci Aleksandra nie wie nikt.

Więcej o tym można poczytać na stronie: 
http://www.asyria.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=45:aleksander-wielki-artyko-&catid=17

lub po angielsku:
http://www.telegraph.co.uk/news/worldnews/europe/greece/7924855/Alexander-the-Great-poisoned-by-the-River-Styx.html

P.s moja współlokatorka kupiła "Agorę" z 22 maja 2011r. a w niej:

"Wybrane tematy prac doktorskich"(czasy PRL-u) z "Księgi głupoty" Marcina Rychlewskiego

"Wpływ sesji egzaminacyjnej na stan biologii pochwy u studentek środowiska wrocławskiego"

"Udział wody w odżywianiu się gęsi domowej zielonymi roślinami"

"Badania cytometryczne żołnierzy z moczeniem nocnym"

"Problem płaskostopia wśród hutników i działaczy hutniczych związków zawodowych"

"Ciała obce w przełyku w materialne szpitala więziennego"

"Niektóre zagadnienia farmakologicznego leczenia alkoholików w świetle własnych doświadczeń"

"Trema u jąkających się"

"Formy gry w palanta na obszarze Polski"

"Wydalanie kału a sprawność ruchowo-skurczowa mięśni zwieracza odbytu."

"Zegar jako dynamiczny model psychoterapeutyczny w ciężkich przypadkach gruźlicy"

"Fizykochemiczne i smakowo-zapachowe cechy serów poddawanych działaniu prądu stałego".
 

P.s 2 Wiele się mówi o tym, że ludzie noszą ubrania z napisami, których nie rozumieją. I tak parę lat temu popularna była koszulka "Ich bin Schwul"(niem. jestem pedałem). Znajoma opowiadała wczoraj jak podczas wyjazdu na Majorkę, zakupione w Auchan kąpielówki z napisem "Ich komme gleich" jej męża wywoływały salwy śmiechu wśród Niemców. Oznacza to mniej więcej "dochodzę".