niedziela, 10 lipca 2011

Czy Hiszpanie i Portugalczycy faktycznie wyrządzili wielkie zło Indianom? cz. 2

Kolejna porcja tematu. Zdecydowałam się na wydanie tego w częściach ze względu na to, że ja sama się nad problemem cały czas zastanawiam. I gryzę i trawię. Nie mówiąc już o obróbce stylistycznej.

No to dalej ruszmy na zmaganie się z argumentami zawartymi w książce: "Czarne karty kościoła"

Jednym z oskarżeń jak i również mitów często stawianym Hiszpanom jest rzekome "zabójstwo kultury" poprzez uciszanie języków Indian.

Historyk i filozof historii Arnold Toynbee (niekatolik, argument stronniczości jest więc nieprawdziwy), zauważył iż misjonarze, którzy podjęli się wypełnienia obietnicy ewangelizacji nowych ziem, zamiast czekać na to, aż tubylcy nauczą się hiszpańskiego, rozpoczęli sami studiowanie ich języków.

Jak wspomina, stworzyli oni gramatykę, składnię i transkrypcję języków, z których większość nie miała aż do tamtej pory formy pisanej. W 1596 r. na Uniwersytecie w Limie powołano do istnienia katedrę quechua. W tym czasie niemożliwym było otrzymanie święceń, bez dobrej znajomości quechua. To samo tyczyło się innych języków indiańskich.

Niezaprzeczalnym osiągnięciem misji katolickich było przekształcenie niezliczonych i niezrozumiałych narzeczy w formę pisaną, zaopatrzenie w gramatykę, słowniki i literaturę (w przeciwieństwie do misji anglikańskich, które posługiwały się tylko i wyłącznie językiem angielskim)

Gregorio Salvador, hiszpański profesor uniwersytetu, członek Królewskiej Akademii Językowej udowodnił nieprawdziwość mitu narzucania języka hiszpańskiego miejscowej ludności siłą, przytaczając odpowiedź imperatora hiszpańskiego (którym był w roku 1596 r. Flip II) na prośbę Rady ds. Indian o wydanie nakazu shiszpanizowania tubylców (powodem prośby, był fakt trudności zarządzania rozległym terenem o takiej mnogości języków):

"Nie wydaje się odpowiednie zmuszanie ich do porzucenia swego języka: można natomiast wyznaczyć nauczycieli dla tych, którzy dobrowolnie chcieliby się nauczyć naszego języka".

Aż do  początku XIX wieku tylko 3 miliony ludzi w Ameryce Południowej mówiło na co dzień językiem hiszpańskim. Dopiero wtedy rozpoczął się proces odrywania się Ameryki Hiszpańskiej od Hiszpanii.

"I właśnie teraz przychodzi czas na przedstawienie zaskakującej uwagi profesora Salvadora. "Zaskakującej", ponieważ dla tych, którzy nie znają polityki Rewolucji Francuskiej i jej wielkiego wpływu (przede wszystkim przez sekty masońskie) na Amerykę Łacińską, niezrozumiałe jest, skąd się wzięły na flagach i narodowych godłach krajów tego kontynentu pięcioramienne gwiazdy, trójkąty i cyrkle.

Flaga Chile


Surinam

Gujana

Wenezuela

To właśnie Rewolucja Francuska opracowała systematyczny plan wyplenienia lokalnych języków i dialektów, uważanych za przeszkodę na drodze do narodowej administracji i jedności. Rewolucja wyrażała sprzeciw wobec Ancien Regime (dawnego reżimu), który w przeciwieństwie do niej, był królestwem autonomii, między innymi kulturalnych i nie zmuszał ludzi do przyjmowania "kultury państwowej", pozbawiającej ich własnych korzeni, ani akceptowania punktu widzenia polityków i intelektualistów ze stolicy.
Reprezentanci nowych republik w Ameryce Łacińskiej - ich gubernatorami niemal zawsze byli członkowie lóż masońskich - w swoim postępowaniu kierowali się wskazówkami rewolucjonistów francuskich. Opowiedzieli się za systematyczną walką z językami Indian. Zniszczyli stworzony przez Kościół system ochrony języków przedkolumbijskich. Indianie, którzy nie mówili po hiszpańsku, zmuszeni byli do pozostania na marginesie społeczeństwa.(...). Prawdziwy "imperializm kulturalny" zaczął się od "nowej kultury", która zastąpiła dawną, imperialną, katolicką Hiszpanię. Właśnie dlatego zastrzeżenia odnośnie do "zabójstwa kulturalnego" za które krytykuje się Kościół, trzeba raczej kierować w stronę "oświeconych"."


Obraz wryty w pamięć poprzez film "1492. Wyprawa do Raju" zaczął się powoli chwiać...

c.d.n

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz