Dzisiaj trasa wiodła przez Białaczów, a w nim można było zobaczyć autentyczne czworaki (tak, tak, Ci którzy czytali "Ludzi bezdomnych" wiedzą o co chodzi:) oraz dworek Hrabiego Małachowskiego. Niestety dwór się rujnuje. Wiele lat temu mieszkały tam siostry zakonne i bardzo dbały o niego, dziś został przejęty przez gminę i zamieniony został na dom opieki społecznej. Co tu dużo mówić - rujnuje się. Za Białaczowem widzieliśmy skutki wichury - drzewa połamane jak zapałki.
Nocleg był w średnio-przyjaznej pielgrzymom miejscowości Chełsty. Średnio przyjaznej, bo niezbyt łatwo tam o nocleg, ale przede wszystkim dlatego, że jest tam naprawdę bardzo zimno i to ponoć każdego roku. Któregoś roku nawet woda w misce zamarzła. Jest to spowodowane najprawdopodobniej bliskością kopalni piaskowca.
Tego wieczoru organizatorzy pielgrzymki przygotowali nam niespodziankę - TORT NA 25-lecie!!!!! A właściwe 2 torty:)
Dzień dwunasty - Chełsty-Strzelce Małe (39 km)
Iść coraz trudniej, bo coraz większe zmęczenie. Teraz rozumiem dlaczego ta odległość jest trudna. Wcześniej nie rozumiałam tego, że inne pielgrzymki także chodzą po 35 km dziennie, ale tutaj nakłada się zmęczenie z kilku dni. A także świadomość, że jest się już coraz bliżej Jasnej Góry sprawia, że łatwiej się idzie. Prawdziwą furorę robią zabawy w "domek". To coś w rodzaju berka w kolumnie. Ktoś klepnie drugiego pielgrzyma i robi z dłoni nad głową "domek". Gdy ktoś ma ten domek nad głową nie można mu oddać i trzeba znaleźć kogoś, kto domku nie ma i mu przekazać.
Na głowie kwietny ma wianek, w ręku zielony badylek.. |
Dzień trzynasty - Strzelce Małe - Pacierzów (40,7 km)
Trasa wiedzie przez Kobiele Wielkie - miejsce narodzin Reymonta. Kolejnym ważnym punktem jest Sanktuarium w Gidlach. Oprócz słynącej z cudownych łask figurki Matki Boskiej (ostatnie udokumentowane uzdrowienie nastąpiło na miesiąc przed pielgrzymką) i wina, które można było tam nabyć, na pielgrzymów czekała niespodzianka. JEDZENIE!!!! Jedzenie przywiezione, przez przedstawicieli pielgrzymów grupy złotej. Oczywiście wygłodzona "hałastra" wszystkie pączki, babki ziemniaczane i bigosy pochłonęła w try-miga:)
Dzień czternasty - Pacierzów - Jasna Góra (28,5 km)
Nikt nie wie, kto tego nie przeżył, jaka to euforia dojść na Jasną Górę po tylu dniach trudzenia się i zmagania ze swoimi słabościami. Nawet jeżeli przed obrazem Matki Najświętszej można przebywać około minuty, gdyż natłok pielgrzymów utrudnia jakąkolwiek dłuższą modlitwę. Jakiej gęsiej skórki można dostać w chwili wejścia do kaplicy, że to już tak blisko, że to już za chwilę. Panna Ola zachowywała się jak święty Mikołaj na Prozacu (jakby to powiedziała Foebe z "Przyjaciół"). Ale zanim to nastąpiło na 10 km przed Częstochową na tzw. Górce Przeprośnej podziękowaliśmy sobie za wszystko i przeprosiliśmy się za wszelkie przykrości, które w wyniku zmęczenia i rozdrażnienia mogły się przytrafić po drodze.
Ola w grupie błękitnej.. |
Oprócz modlitwy pod wiadomym obrazem, poszłam obejrzeć drogę krzyżową Jerzego Dudy-Gracza. Widziałam ją już kiedyś, ale teraz kiedy weszłam i nań spojrzałam, to miałam po prostu problemy z oddychaniem.. Bo to coś więcej niż droga krzyżowa..Można ją zobaczyć pod tym linkiem, chociaż zdecydowanie odradzam włączanie głośników.
http://www.youtube.com/watch?v=lLtkBMAgMcg
Na Jasną Górę doszła tego dnia również Pielgrzymka Kaszubska, która szła aż do Levocy na Słowacji (Do Częstochowy szli 19 dni, a do Levocy kolejne 10). Spotkałam przez przypadek koleżankę z mojego chóru w Gdańsku, która również wzięła udział w tej pielgrzymce.
Wchodziła po nas również Pielgrzymka Hipisów. Wzbudziła we mnie mieszane uczucia. Dlaczego? Ponieważ byłam szczęśliwa, że w tej pielgrzymce może uczestniczyć każdy, nikt nie musiał obawiać się dyskryminacji. Ale znak, który nosiła większość z nich - tzw. pacyfka jest jednocześnie symbolem, który bywa interpretowany, szczególnie przez satanistów, jako krzyż ze złamanymi ramionami, oznaczający upadek chrześcijaństwa. Więcej o tym znajduje się pod tym linkiem. I właśnie owy symbol, tu na Jasnej Górze?
Przed Jasną Górą wiele par bierze ślub:
I to już wszystko. Kolejna pielgrzymka za rok i mam nadzieję, że znowu będę mogła pójść:):):) Póki co, mam nadzieję, że uda mi się pójść do Krypna. Zmieniłam nieco zdanie o Jasnej Górze. Wcześniej nie lubiłam tego Sanktuarium (Sanktuarium i Obraz Matki Najświętszej to dwie różne sprawy, które rozdzielam), ze względu na natłok pielgrzymów i brak czasu na cokolwiek. Teraz myślę, że jest trochę inaczej. Jak, to jeszcze nie wiem, jeszcze nie przemyślałam. Wiem, że ta pielgrzymka zapoczątkowała we mnie trochę przemian. I mam nadzieję, że nie zatrzymam się w połowie. Że te wszystkie rozmowy, te wszystkie modlitwy, pęcherze, ta cała nauka zasiana w mojej duszy nie pozostanie bez echa..
p.s Na koniec trochę muzyki sefardyjskiej - Yasmin Levy